Czynić większe cuda niż Jezus ?

"W nadziei jesteśmy zbawieni"

ks.dr ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI

 

  1. Biblijna obietnica mocy Bożej w życiu chrześcijanina
  2. "Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą, węże brać będą do rak, i jeśli co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie" (Mk 16,17-18).

    Pojawiło się w ostatnich czasach rozumienie tego fragmentu Biblii na sposób fundamentalistyczny. Rozumie się mianowicie ten werset tak: każdy bez wyjątku chrześcijanin, który uwierzy, będzie mówić nowymi językami; każdy - jeśli tylko położy ręce na chorych - na pewno ich uzdrowi; każdy będzie miał dowolną władzę nad złymi duchami, na przykład "związywania i rozwiązywania". Skrajni fundamentaliści idą konsekwentnie jeszcze dalej: czyż ten werset nie zawiera polecenia brania węży do rak? czyż nie poleca picia trucizn? Prawdę mówiąc, to najwięcej logiki w takim rozumowaniu wykazuje amerykańska sekta o nazwie "Kościół Świętości Bożej w Sercu Jezusa", która w imię wierności Ewangelii każe swoim członkom brać do ręki jadowite węże i tańczyć z nimi. W końcu czytamy przecież: "węże brać będą do rąk ...", a Pismu trzeba być posłusznym! W rozumieniu fundamentalistycznym fragment z Mk 16,17-18 oznacza, ze chrześcijanin będzie żyć w zupełnie innym świecie, niż pozostali ludzie: nie będą go dotykać żadne choroby, nie będzie narażony na żaden atak złego ducha, będzie postawiony ponad prawami przyrody, które mówią, ze jad węży jest szkodliwy, a trucizny - śmiertelne. W takim sensie oznaczałoby to, ze decyzja uwierzenia przenosi nas już za życia, w doczesności, do świata zupełnie innego, niż ten, w którym żyliśmy dotychczas. Czy rzeczywiście mamy już tu na ziemi zagwarantowany dostęp do świata bez chorób, bez szatana, bez przykrych dla nas praw przyrody?

  3. Fundamentalistyczne rozumienie władzy chrześcijanina: iluzja mocy
  4. Jeśli stosuje się ciasną fundamentalistyczną logikę, wydaje się, że rzeczywiście chrześcijanin ma do tego wszystkiego prawo. W końcu Pan Jezus, jak czytamy w Ewangelii, zawsze i nieodmiennie skutecznie uzdrawiał z chorób. Miał władzę nad demonami. Panował nad prawami przyrody - zamienił wodę w wino, rozmnożył chleby, uciszał burze, chodził po wodzie. Na domiar wszystkiego, dał jeszcze uczniom taką oto oszałamiającą obietnicę: "kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem i większe od tych uczyni ... o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię ... o cokolwiek prosić Mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię" (J 14, 12-14). Pan Jezus polecił też uczniom czynić te same rzeczy, które i On czynił: "uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy" (Mt 10,8). Apostołowie, wierni poleceniu Jezusa Chrystusa, rzeczywiście doświadczyli Jego mocy w pełnieniu tych dzieł: - Piotr wskrzesił zmarłą Tabitę (Dz 9,40); - znoszono chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia (Dz 5,16); - apostołów nie mogły powstrzymać mury ani łańcuchy więzienne, a bramy więzienia same się przed nimi otwierały (Dz 12,7-10); - Paweł miał moc rozkazać złemu duchowi, aby wyszedł z niewolnicy, a ten był mu posłuszny (Dz 16,18). - nawet ukąszenie żmiji nie zaszkodziło Pawłowi, ku zadziwieniu jego towarzyszy (Dz 28,3-6). Mamy wiec w Biblii opis dzieł Jezusa, mamy polecenie dane uczniom, aby czynili to samo, mamy cały szereg opisów biblijnych mówiących, ze uczniowie rzeczywiście żyli w świecie pełnym cudów i znaków. Czyżby rzeczywiście człowiek wierzący nie musiał już chorować, czyżby nie musiał być narażony na ataki złego ducha, czyżby prawa przyrody miały być mu posłuszne? Wygląda na pierwszy rzut oka, ze rzeczywiście to maja znaczyć słowa: "te znaki towarzyszyć im będą". Tak też często brzmią słowa naucza rozmaitych domorosłych nauczycieli: nie musisz chorować, złego ducha zawsze możesz związać, prawa przyrody będą ci posłuszne, a nawet - możesz brać do ręki grzechotniki ...

  5. biblijne realia życia Apostołów: doświadczenie słabości
  6. Tymczasem jednak to wrażenie powstaje z czytania Pisma św. w postaci powyrywanych z kontekstu wersetów. Jest to skutek ciasnego fundamentalizmu. Nawet pobieżna znajomość Nowego Testamentu pokazuje nam, ze Apostołowie nie żyli zawsze i wszędzie w świecie, w którym zmieniły się prawa przyrody, w świecie bez chorób, bez śmierci, bez więzień i bez szatana.

    choroba W Piśmie sw. czytamy o tym, ze choroby czasem nękały chrześcijan, skądinąd napełnionych Duchem sw. i pełnych darów duchowych. Chorował sw. Paweł - i czy stało się to powodem do wątpienia w moc Jezusa? Stało się wręcz przeciwnie! Bóg wykorzystał chorobę Pawła jako okazje do ogłoszenia zbawienia w Jezusie Chrystusie: "Pierwszy raz głosiłem wam Ewangelie zatrzymany chorobą i mimo próby, na jaka moje niedomaganie cielesne was wystawiło, nie wzgardziliście mną ani nie odtrąciliście, ale mnie przyjęliście jako anioła Bożego, jak samego Jezusa Chrystusa" (Ga 4,13-14). Chorował "współpracownik i współbojownik" Pawła, Epafras, "wierny sługa Chrystusa, zastępujący Pawła". Paweł nie tylko, że nie ukrywał tego faktu, ale pisze o chorobie, jako o czymś, co - normalnie rzecz biorąc - czasem zdarza się w życiu chrześcijańskim. Według Pawła, Epafras "tęsknił za wami wszystkimi i dręczył się tym, ze usłyszeliście o jego chorobie; rzeczywiście bowiem zachorował, tak iż był bliski śmierci; ale Bóg się nad nim zmiłował" (Flp 2, 25n). Zdarzyło się, ze chorował działający wraz z Pawłem Trofim (2 Tm 4,20). Musiała to być ciężka choroba, skoro zmusiła Trofima do przerwania podroży i pozostania a Milecie. Chorował tez i sam Tymoteusz, trapiony przez "częste słabości", na które zresztą Paweł polecił stosować całkiem naturalne środki zaradcze (1 Tm 5,23).

    więzienie Pomimo, ze niekiedy Bóg cudownie uwalniał uczniów z więzienia, to jednak nie działo się tak zawsze. Ten sam Paweł, który uwięziony w Filippi oglądał na własne oczy cud ("natychmiast otwarły się wszystkie drzwi i ze wszystkich opadły kajdany" Dz 16,26) - musiał później znosić wiezienie. Czy była to klęska Boga i Jego mocy? Nie, Bóg wykorzystał jego więzienie do głoszenia Ewangelii. Gdy apostoł został zatrzymany w twierdzy, zamiast uwolnienia usłyszał od Pana: "Odwagi! trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie" (Dz 23,11). śmierć Jakkolwiek i Paweł i Piotr doznali mocy wskrzeszania umarłych, to jednak i oni sami i wszyscy im współcześni poumierali. Czy więc mieli wrażenie, ze umierając są świadkami klęski mocy Bożej? Wręcz przeciwnie - Paweł nie traktował śmierci jako nieszczęścia: "dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk ... pragnę odejść, a być z Chrystusem" (Flp 1,21).

    szatan Pomimo mocy wypędzania złych duchów, której doświadczył Paweł, musiał przeżyć również coś dokładnie przeciwnego! I znowu, spotkanie z niechcianym działaniem szatana okazuje się okazją do Bożego zwycięstwa. "Aby nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, został mi dany oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz Pan mi powiedział: wystarczy ci mojej laski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2 Kor 12,7-9). Nawet w obliczu działania szatana apostoł musiał doświadczyć słabości, a nie tylko mocy. W Apokalipsie czytamy: "oto diabeł ma niektórych spośród was wtrącić do wiezienia, abyście próbie zostali poddani, a znosić będziecie ucisk przez dziesięć dni" (Ap 2,10). Natomiast całkowite i nieodwołalne związanie szatana obiecane jest chrześcijanom dopiero na czasy ostateczne (Ap 20,2).

  7. katolickie rozumienie Biblii: moc w słabości się doskonali

Jeżeli więc Apostołowie żyli w takim samym świecie, w jakim żyli wszyscy inni ludzie, poddani byli chorobom, śmierci, więzieniom, a nawet niektórym rodzajom ataków szatana - to jak zrozumieć tekst Mk 16,17-18? Jeżeli czyta się ten tekst bez fundamentalistycznych okularów, dostrzeżemy łatwo występujące w nim słowo "znaki". Cudowne moce uzdrawiania chorych i niepodlegania prawom przyrody nie są nazwane "normą życia", ale "znakami" [semeia]. Biblijne słowo "znak" [semeion] oznacza cud, który jest wyjątkiem odbiegającym od normy. Na przykład o przemianie wody w wino czytamy: "taki to początek znaków [semeion] uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej" (J 2,11). Nie oznacza to, że od tej pory normalnym sposobem przygotowania posiłków w gronie Jezusa i Jego uczniów było cudowne przemienianie półproduktów w dania obiadowe. Był to "znak", który od codziennej normy właśnie odbiegał. Jakkolwiek Jezus potrafił uczynić "znak" rozmnożenia chleba (np. J 6,11), to jednak - w powszednim, normalnym życiu - posyłał uczniów, aby kupowali żywność (por. J 4,8). Jakkolwiek św. Paweł mówił o darze uzdrawiania (1 Kor 12), to jednak, kiedy Tymoteusz podupadł na zdrowiu, Paweł poradził mu według najzwyklejszej ludzkiej roztropności: "samej wody już nie pij, używaj natomiast po trosze wina ze względu na żołądek i częste twe słabości" (1 Tm 5,23). Znaki towarzyszące Kościołowi przez dwadzieścia wieków jego historii są bardzo wyraźne: w imię Jezusa wyrzucano i wyrzuca się złe duchy, Duch Święty wzbudzał i wzbudza dar mówienia nowymi językami, zdarzało się - jak z Pawłem - że węże i trucizny okazywały się nieszkodliwe; zawsze wierzono - a dziś ta wiara się na szczęście jeszcze wzmacnia - że Bóg ma moc, aby chorzy odzyskali zdrowie. Są to jednak tylko "znaki" [semeia]. Obok nich istniały - i istnieją - powszednie realia życia. Jak apostołowie, tak i dziś najbardziej nawet wierzący ludzie chorują i umierają; jak apostołowie podlegają nękającemu działaniu szatana; jak apostołowie bywają bezsilni wobec kajdan i więziennych murów. Moc znaków i słabość ciała: jedno i drugie współistniało od czasów biblijnych ze sobą i do dziś współistnieje. Nigdy nie będzie inaczej. Moc bowiem w słabości się doskonali. A zbawieni jesteśmy - dopiero w nadziei. Nie oglądamy więc w naszym życiu wiary zawsze i wszędzie zwycięstwa nad chorobą, śmiercią i szatanem. Czasem tak bywa - jako znak mocy Bożej. Czasem nie - jako przypomnienie naszej słabości. "W nadziei bowiem już jesteśmy zbawieni. Nadzieja zaś, której spełnienie już się ogląda, nie jest nadzieją, bo jak można się jeszcze spodziewać czegoś, co już się ogląda? Jeśli jednak, nie oglądając, spodziewamy się czegoś, to z wytrwałością tego oczekujemy" (Rz 8, 24-25). Napełniony Duchem Świętym chrześcijanin musi za Pawłem powiedzieć: "I my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy oczekując odkupienia naszego ciała" (Rz 8,23). Jeśli czytać będziemy fragment Mk 16, 17-18 przez fundamentalistyczne okulary, to owocem będzie najpierw ślepy na rzeczywistość fanatyzm ("nie choruję! to nieprawda! Bóg mnie uzdrowił!), potem frustracja ("jeśli to nieprawda, to gdzie jest Bóg i Jego obietnice?"), a wreszcie wypalone zgliszcza oszukanego serca ("chyba cała Ewangelia też tyle samo jest warta ..."). Jeśli natomiast czytamy Pismo św. zgodnie z Tradycją Kościoła, to obietnica Jezusa o "znakach, które towarzyszyć nam będą", napełni nas radością. Pełna pokoju radość płynie z tego, ze Bóg jest pomiędzy nami, ze działa pośród swego ludu, ze pozwala nam oglądać znaki swojej mocy. Będziemy cieszyć się tym, ze Jezus żyje, uzdrawia i zwycięża moc szatana. Będzie to dla nas pokrzepieniem nawet wtedy, gdy - jak Paweł, Tymoteusz czy Trofim - będziemy musieli się zmagać z chorobą, a zamiast uzdrowienia, towarzyszyć będzie nam cierpienie. Jezus okaże się Emmanuelem, Bogiem z nami, zarówno w zwycięstwie i uzdrowieniu, jak i w cierpieniu, chorobie - i śmierci. Nawet "zatrzymani chorobą" będziemy umieli "głosić Ewangelie" i "mimo próby, na jaką niedomaganie cielesne nas wystawia" będziemy widzieć możliwość działania Jezusa Chrystusa (por. Ga 4,13-14). Nawet cierpiąc więzienie bez nadziei uwolnienia usłyszymy słowa "Odwagi! trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie świadczył o Mnie, jak dawałeś o Mnie świadectwo w Jerozolimie" (Dz 23,11). Wobec braku wskrzeszenia osoby zmarłej będziemy umieli zrozumieć, ze "żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk", i że "odejść, to być z Chrystusem" (Flp 1,21). Nawet tak ciężkie doświadczenia jak pojawienie się "ościenia dla ciała, wysłannika szatana, aby policzkował", nawet trzykrotne proszenie Pana - pozornie bez odpowiedzi - może stać się okazja do usłyszenia Jego głosu: "wystarczy ci mojej łaski; moc bowiem w słabości się doskonali" (2 Kor 12,7-9). To prawda, ze jesteśmy już zbawieni - ale "w nadziei".

 

 

Artykuł związany jest z książką "Miedzy sektą, herezją a odnową" ks. Andrzeja Siemieniewskiego

Autor, sam uczestnik Odnowy w Duchu Świętym ( a przy tym prorektor Seminarium Wrocławskiego) prostuje najczęstsze zarzuty członków sekt i protestantów. Można zamówić wysyłkowo w " ABIGAIL " Śniadeckich 36/33 86-300 Grudziądz (0-56) 46-323-01 abigail@cc.uni.torun.pl